W tym miejscu miał być wywód o ZUSie, ale zamieszczę go w następnym wpisie, wraz z relacją z manifestacji. Prognozy mówią o 3000 uczestników, zaangażowanych jest wiele organizacji i kilka partii.
* * *
Niektórzy zapominają też, że człowiek nie jest bydlątkiem, jak próbują nam wpoić socjaliści przez swoje rozwiązania. Lektura Manifestu Normalności (dla leniwych wersja czytana: KLIK) przybliży nieco powody napisania przeze mnie poprzedniego zdania i nie tylko - odnosi się to również do poprzedniego wpisu. Chociaż większość reakcji była pozytywna, niektóre bardzo mnie zdziwiły, bo insynuowały, że porównałem ludzi do bydła. Tymczasem każdy może sprawdzić (jeśli mi nie ufacie, to np. w Cache Google), że porównałem tylko ich zachowanie, nie ich samych. Zabawne było odwoływanie się do mojej osoby, czy postąpiłbym inaczej. Siedząc tutaj twierdzę, że postąpiłbym inaczej, ale nie wiem, co by się działo "na miejscu" - na pewno próbowałbym zrobić coś sensownego, bo lepiej zginąć ratując kilka osób niż również zginąć, ale razem z resztą. Tylko, że cały sęk w tym, że ja nie postuluję wielkich ideałów "socjalistycznej wspólnoty" - i nie jestem hipokrytą.
Co więcej, niektórzy ludzie myślą, że ludzie z łatwiejszym dostępem do broni zaczną się zachowywać tak:
Swoją drogą tutaj też się dziwię, że nie odebrano broni "napastnikowi"
wątpię, żeby instynkt rządził rozsądkiem, ale może przeżyłem zbyt mało ekstremalnych sytuacji?
Abstrahując od autentyczności nagrania ;)
wątpię, żeby instynkt rządził rozsądkiem, ale może przeżyłem zbyt mało ekstremalnych sytuacji?
Abstrahując od autentyczności nagrania ;)
Ale my nie jesteśmy małpkami, nie zaczniemy strzelać od razu jak ktoś nam da broń, nie zwrócimy się nagle przeciwko władzy. Co nie zmienia faktu, że jakość władzy jednak się poprawi... Wolę żyć w kraju, gdzie każdy może "na wszelki wypadek" mieć broń, niż w kraju, w którym pozornie wolnemu człowiekowi komunistyczna elita pluje w twarz i śmieje się z tego, że jest bezkarna wobec swoich kłamstw i przewinień. Nie, żeby ich zabijać... wtedy zamienimy się w to, z czym walczymy, o czym niejaki F. Nietzsche powiedział kiedyś kilka trafnych słów (chociaż z drugiej strony popularny jest też pogląd, że gen. Pinochet popełnił błąd socjalistów wywożąc z kraju, nie odsyłając na "tamten świat"). Jednak brak choćby najmniejszej odpowiedzialności karnej za niewywiązywanie się z obietnic wyborczych prowadzi do sytuacji, jaką zafundowała nam "liberalna gospodarczo" PO.
Biorąc rzecz z punktu widzenia marketingu politycznego głosując na daną partię dokonujemy pewnej niejawnej umowy - zakupu danego towaru, który zostanie wybrany przy założeniu, że większość "konsumentów" zagłosuje tak samo.
A tymczasem ZUS bankrutuje, a politycy mają w głowie tylko jedną myśl: "oby tylko nie za mojej kadencji!". I coraz bardziej zadłużają kraj.
Pewnie ktoś spyta, czy mam jakiś genialny pomysł na to, jak taką umowę wyegzekwować? Otóż: nie mam fioletowego pojęcia. Trzeba zmienić system na taki, w którym odpowiedzialność i długoterminowe podejście do rządzenia, z możliwością natychmiastowej prawnej reakcji obywatelskiej w oparciu o daną umowę - bez czekania do następnych wyborów. Niewielu wie, że program A. Olechowskiego (lipny, ale ja nie o tym) był sporządzony w formie umowy, oczywiście nie do wyegzekwowania, ale jednak. No i żeby nie było niedomówień - oczywiście jestem zwolennikiem Republiki i wrogiem demokracji, przed którą przestrzegał np. Platon.
Bardzo ciekawy jest też fakt, że nie trzeba było kamer i nowoczesnych metod kryminalistycznych, aby przestępczość w związku z bronią utrzymywała się na niskim poziomie. Kto mi wytłumaczy, dlaczego wzrosła ona dopiero wtedy, kiedy zabroniono obywatelom broni posiadać, mimo znaczącego postępu technologicznego?
* * *
Krótka ciekawostka, bo wpis długi:
"Oficerowie tureckiej marynarki wojennej za czasów ottomańskich nosili na czapkach drewniane modele swoich okrętów".
Ach, przynajmniej nie było rozproszenia odpowiedzialności ;-)