27 listopada 2012

Siedlecka władza coraz bardziej pogrąża się w śmieciach

Informacja dla czytelników spoza Siedlec - jest to historia bardzo ciekawa. W Siedlcach rządzi bowiem koalicja "Zgoda i Rozwój" (zwana też "Zgrozą i Rozbiorem") złożona z PiSu, PO i Siedleckiego Towarzystwa Samorządowego. Opozycja jest nieaktywna i dopiero od niedawna jeden z radnych zaczął głośno wyrażać swoje niezadowolenie z prowadzonej przez miasto polityki zadłużania miasta, nepotyzmu i marnotrawienia środków publicznych, m.in. występując z Klubu Radnych PiS. Mimo tego, nadal mamy sytuację, gdzie ręka rękę myje, a miejsca na głos mieszkańców nie ma. Okazuje się jednak, że miara bezczelności siedleckiej władzy się przebrała i z dumą mogę dziś napisać: Chcieliście wykiwać Freda, to teraz Fred wykiwa was.



Sytuacja z podejściem siedleckiej władzy do mieszkańców przybrała dziś groteskowy wymiar. Otóż, okazało się, że Rada Miasta Siedlce po prostu przekombinowała. Większość radnych, którzy mają rozległe wille, przyjęła miesiąc temu uchwałę, wedle której koszta wywozu śmieci mają być dzielone według kryterium metrażu mieszkania. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że ustawiono górną granicę 70m^2. Zgodnie z zamysłem radnych, prezydent Siedlec za śmieci ze swojego domu o powierzchni 470m^2 płaciłby odpowiednik za 70m^2, a na resztę zrzuciliby się mieszkańcy. Podobną sytuację miałoby też większość radnych, których metraże wahają się średnio od 150 do 250m^2. Podjęliśmy więc działanie. Urzędnicy miejscy prosili nas, żebyśmy nie "czepiali się" władzy lokalnej, tylko rządu, który narzuca "wybór" między dżumą a cholerą. Ale nasi włodarze dżumę zmutowali w sposób cwaniacki i zabezpieczający ich przed wydatkami. Na szczęście nie na długo - ale o tym niżej :)

Kiedy radni przyjmowali tę idiotyczną uchwałę, byłem tam razem z kilkoma kolegami-działaczami. Dziwiliśmy się, że nikt przeciw temu nie protestuje, w szczególności z uwagi na kontrowersyjną decyzję rady o likwidacji Rady Dzielnicy Nowe Siedlce. Była to jednostka pomocnicza, która nie kosztowała miasta prawie nic, bo tamtejsi radni pracowali za darmo, ale która była zbyt niezależna, bo nie udało jej się przejąć PO-PiSowi, więc wśród dyskusji o latarniach, dziurach w asfalcie i poszerzaniu zalewu, podjęto decyzję o likwidacji ośrodka niezależności. Jak czytaliśmy w uzasadnieniu wniosku, według prezydenta miasta był to "nadmiar demokracji".

Sprawy zaczęły się komplikować, gdy rozzłoszczeni mieszkańcy Siedlec zaczęli organizować protest i świetnie go rozpropagowali wieszając ogłoszenia i uzasadnienie protestu na każdej klatce, oraz w miejscach składowania śmieci komunalnych. Władza nagle obudziła się, że musi grać "dobrych panów" i zorganizowała naprędce dwa spotkania dyskusyjne, na których starała się przekonać mieszkańców do swojego widzimisie. Miałem okazję podziwiać piękne wyliczenia na ulotkach sfinansowanych z naszych podatków. Piękne, bo każde z tych wyliczeń miało przy sobie gwiazdkę. Na dole, przy gwiazdce, była informacja, że są to kwoty wstępne i mogą ulec zmianie. Ufność to podobno dobra cecha, ale w tym przypadku byłaby to cecha człowieka, który na władzy jeszcze się nie zawiódł. Takich ludzi w Polsce chyba nie ma...

Byliśmy obecni na obu konsultacjach, jednak władza wolała odegrać teatr, zamiast podjąć merytoryczną dyskusję. Argumenty trzeba było więc powtarzać także następnego dnia, w zamian słysząc, że próbujemy zbić kapitał polityczny. Ani jednej merytorycznej odpowiedzi, na dodatek zarzuty niedoinformowania (proszę zapamiętać ten zarzut). Zapowiedziałem więc, że jeśli władza nie zmieni swojego ignoranckiego podejścia, zrobimy w Siedlcach referendum i wymienimy władzę na taką, która przynajmniej umie merytorycznie dyskutować.

Nie tylko nasze pytania pozostawały bez odpowiedzi. Zlekceważony został również pan, który pytał o to, gdzie podziało się 12 milionów złotych mających być przeznaczone na spalarnię śmieci, za której niewybudowanie grozi Siedlcom duża kara finansowa.

Następnego dnia był już zapowiedziany protest. Były obecne na nim różne środowiska, ale obecność prawicowców (jako tych, którzy byli na konsultacjach a nie tylko na samym proteście) miała tam wymiar szerszy. Nasz protest odbył się nie tylko jako sprzeciw wobec uchwały śmieciowej, ale także sprzeciw wobec dalszego wyprzedawania majątku miasta w celu pokrycia coraz to nowych długów (KLIK) w mieście znajdującym się na 4-tym miejscu w Polsce pod względem zadłużenia (szerzej pisałem o tym tutaj - KLIK), oraz wobec traktowania mieszkańców jak dojne krowy. Szczególnie osób starszych, które głośno i stanowczo twierdziły, że głosowały na taką władzę, ale na pewno już na nią nie zagłosują. Polityczny strzał w stopę był widocznie dla radnych mniej ważny od korzyści materialnych osiągniętych dzięki nowej uchwale. A kto spłaci długi? Młodzi i ich dzieci - a teraz hulaj dusza, byle do wyborów!

Zamieszczam krótką relację z protestu, jest tam kilka ujęć ze mną, ale niestety nie ma całej przemowy do zebranych:

To nie jest łatwe do pojęcia, ale Rada Miasta odrzuciła propozycję mieszkańców mimo tak licznego (jak na piątek o godz. 9:30) protestu na 300 osób (to tyle, ile było na proteście anty-ACTA). Uchwała uchylająca śmieciowy bubel prawny nie została wpisana nawet do porządku obrad rady. Ważniejsze były dziury w asfalcie (którymi mogłyby się przecież zająć rady dzielnic, ale że są niezależne, no to trudno...). Ludzie, którzy weszli na salę obrad, wychodzili z niej po pięciu minutach z barwnym określeniem inteligencji radnych i wartości tego, o czym dyskutują i nad czym głosują. Ogłosiłem wtedy rozpoczęcie przygotowań do referendum odnośnie odwołania siedleckiej władzy samorządowej. Chętni do pomocy zgłaszają się ciągle, ale po dniu dzisiejszym wiem, że będzie ich jeszcze więcej.

Stanie się tak, ponieważ dziś miasto poniosło kolejną porażkę. Kolejną, bo oprócz ciągłego zadłużania, nepotyzmu i lekceważenia mieszkańców, dołączyła afera z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Więcej o tym pod tym linkiem - KLIK. Zarzucają nam niedoinformowanie, a sami bezprawnie odmówili udostępnienia informacji publicznej.

Dzisiaj natomiast Regionalna Izba Obrachunkowa częściowo uchyliła uchwałę skreślając z niej zapis o górnej granicy 70m^2. Więcej o tym pod tym linkiem - KLIK. To dowodzi tego, że mamy rację, że słusznie protestowaliśmy i słusznie domagamy się zmiany niekompetentnej władzy, która zatrudnia radców prawnych przepuszczających taki bubel prawny. Ciekawe, czy teraz radni nagle podejmą inne rozwiązanie kiedy okazuje się, że będą musieli płacić za wszystkie swoje metry. Trzeba trzymać kciuki za zmianę, bo jak do niej nie dojdzie, to trzeba będzie tylko współczuć zwykłym mieszkańcom, którzy odziedziczyli bądź uczciwie dorobili się dużych domów.

Mam nadzieję, że chociaż teraz okażą odrobinę rozsądku i zmienią sposób rozliczania np. od ryczałtu wody, albo od liczby osób zamieszkujących mieszkanie. Na konsultacjach włodarze zasłaniali się rodzinami wielodzietnymi, ale w trosce o nich można w tym przypadku ustalić maksymalną liczbę osób, tak samo jak chcieli to zrobić z metrami (o tym mówiłem na konsultacjach, zresztą słychać w pierwszym filmiku). Nie jest to trudne ani do pojęcia ani do wykonania, ale widocznie nie chcieli. Widocznie boją się tego, że jak przyjmie się tę metodę naliczania, to ludzie pracujący w Warszawie zaczną się przemeldowywać do stolicy i na wierzch wyjdzie REALNE bezrobocie, jakie mamy w Siedlcach.

Następną porażką miasta są parkometry, które właśnie teraz są ustawiane w centrum miasta. Po ustępstwach na rzecz wielkich sieci handlowych, władza uznała, że to zbyt mało i teraz trzeba odebrać klientów sklepikom w centrum miasta strasząc ich opłatami za parkowanie, a następnie wysłać ich do sklepów, które mają własne parkingi: Galeria S, Kaufland, Biedronka, Carrefour...

W tej sytuacji jestem spokojny o frekwencję i wyniki referendum, oraz o późniejsze wyniki wyborów. Bieg wydarzeń pokazał, kto tu jest merytoryczny, a kto wierzga we wszystkie strony próbując ugrać jak najwięcej dla własnej kieszeni, a jednocześnie bronić się poprzez ataki personalne. Doszły mnie bowiem słuchy, że urzędnicy Urzędu Miasta dostali polecenie, aby bronić tej władzy za wszelką cenę. Byli obecni na drugich konsultacjach (siedli razem, więc śmiesznie wyglądało to, jak 1/4 sali klaszcze, a reszta buczy). Są też obecni w Internecie. Oczywiście nie mogę uświadczyć argumentów, tylko ataki ad personam. Przez ostatni czas zostałem nazwany: "anarchistą", "populistą", "skrajną prawicą", "oszołomem od Korwina Mikke" itp., itd. brakowało tylko "faszysty" i "nazisty", ale tym mi się oberwało przy okazji Marszu Niepodległości 11 listopada. Zamieszczam informacje medialne o sprawie siedleckich śmieci (dosłownie i w przenośni) pod tymi linkami (choć jak widzę niektóre z komentarzy zostały skasowane): link 1, link 2, link 3, link 4link 5 (o, tutaj też wciśnięto mi w usta słowa o anarchii za to, że nawołuję do demokratycznego referendum).

Moja krótka wypowiedź dla TVP Warszawa (czas: 4:38) - KLIK


Były też dziwne aluzje co do mojego małżeństwa, wieku, a nawet wyglądu. Zniosłem to cierpliwie i z pokorą, bo PRAWDA zawsze obroni się sama. Dzisiaj przekonałem się o tym na własne oczy!

Koalicja Zgoda i Rozbiór chciałaby i naszych głosów i naszych pieniędzy, w zamian nie okazując nawet odrobiny dobrej woli. Nie dostaną ani jednego, ani drugiego.