tag:blogger.com,1999:blog-7738738589398600765.post7196766487834037491..comments2023-03-25T12:02:33.261+01:00Comments on .: Kapitalizm bez prawa?Unknownnoreply@blogger.comBlogger1125tag:blogger.com,1999:blog-7738738589398600765.post-62141220062083111842012-05-20T15:11:32.294+02:002012-05-20T15:11:32.294+02:00O ile dobrze zrozumiałem, spór dotyczył zagadnieni...O ile dobrze zrozumiałem, spór dotyczył zagadnienia przekupstwa, łapówek i "sabotażu"? ;-)<br />Pan wacław-jarząbek twierdzi, ze wyżej wymienione czynności, powinny być prawnie dozwolone.<br />Ja to widzę w ten sposób.<br /><br />Ponieważ człowiek dawno temu zszedł z drzewa i ma za sobą kilka tysiecy lat rozwoju cywilizacyjnego, to nie wypada wracać do dżungli i zachowywać się jak istota dzika. Ergo, tworząc systemy prawne, opiera je na jakiejś moralności, zasadach. No musi je na czymś oprzeć, prawda?<br />Moim zdaniem, chrześcijańskie zasady postępowania, zawarte w Dziesięciorgu Przykazań, są na tyle uniwersalne, ze można na nich budować prawo, obowiazujące w kraju, w którym działa gospodarka rynkowa. Nie mówię tutaj nawet o religi, wierze i Panu Bogu, ale chodzi mi o sam kodeks postępowania wobec innych ludzi, wspólnoty, w której się żyje. Tak wieć mamy konstytucję, prawo (rzymskie) - kodeks karny, cywilny, handlowy czy też wreszcie pewne niepisane prawo zwyczajowe obowiazujące w danej kulturze. I wszystkie one jasno winny stanowić, ze przekupstwo i sabotaż są niedozwolone. Koniec i kropka, nie ma o czym dyskutować, takie przyjęliśmy podstawy.<br /><br />Urzędników państwowych w gospodarce rynkowej nie powinno być wielu. No ale być muszę, jasna sprawa. Praca "w budżetówce" ma swoje plusy - terminowe wypłaty (niekoniecznie niskie) i pewność ich otrzymywania. Minusem jest to, że sąsiad takiego pana urzędnika, wolny biznesmen, moze zarabiać o wiele więcej, ale też o wiele więcej czasu poświęca pracy (z reguły). Urzędnik moze czuć pokusę wzięcia łapówki i nawet moze ją wziąć, ale MUSI się też liczyć z tym, ze jeśli zostanie nakryty, to poniesie wymierzoną przez sąd karę. Tak stanowi prawo.<br /><br />Natomiast zupełnie inaczej wygląda sprawa "poza prawem". Jesli, przykąłdowo, na osiedlu będziemy mieli trzy warzywniaki i dwóch właścicieli będzie celowo obniżać wszystkie ceny o 5% aby wykolegować tego trzeciego, to będziemy mieli do czynienia z sabotażem, prawda? Jeden z tych panów, moze nawet dał jakąs łapówkę swojemu partnerowi, aby ten zgodził się na sztuczną oniżkę cen. No i co my zrobimy z tym fantem? Naturalnie, z punktu widzenia zasad, fundamentów prawa, które obowiazują w danym państwie (jak umówiliśmy się już, opartego na moralności chrześcijańskiej), ich czyn jest moralnie naganny. Ale co na to prawo? Prawo, moim zdaniem, nie ma i nie powinno mieć nic do gadania, bo w sprawę nie jest zamieszany urzędnik państwowy. Po prostu, dwaj obywatele, korzystając z wolności podejmowania decyzji, zawierają umowę, że od dziś, będą sprzedawać zieleninę o 5% taniej niż trzeci posiadacz warzywniaka. Sabotaż? No owszem, ale co z tego? Jak mamy to ścigac i DLACZEGO? Przecież w gospodarce rynkowej wolność jest najistotniejsza.<br /><br />Tak więc prawo moralne i prawo stanowione. To drugie jest oparte na tym pierwszym, ale to nie rozwiazuje sprawy. W świetle prawa do wolnych wyborów, decyzji, dwaj panowie mają prawo w ten sposób konkurować z tym trzecim - sabotować, fakt, ze pośrednio, jego wysiłki zmierzajace do wzbogacenia się.<br /><br />Jesli będziemy się starali tą sprawą zainteresować prawo, sądy, to, chcąc czy nie, zaczynamy ograniczać pole działania wolnej gospodarki. Mahometanie mają swój szariat, który by pewnie rozwiązał takie sprawy, komuniści również, ale my przecież jesteśmy zwolennikami wolnego rynku? ;-)<br /><br />Niestety, tak to jest, że im dalej w las, tym więcej drzew.Tomasz1811noreply@blogger.com