Dla leniwych na samym dole super-syntetyczne "Podsumowanie" wpisu.
Dawno nie pisałem. Wiecie, koniec świata i te sprawy (business is business). Przez ten czas wydarzyło się sporo, przeczytałem jeszcze więcej, a wczoraj ze smutkiem pożegnałem kilka blogów, na których zamknięcie miała wpływ ABWehra. Cóż, ja w takim razie też będę się musiał gryźć za język... Witamy na Białorusi. PRL come back. Wiecie, muszę teraz odkupić swoje winy wobec Słońca Peru i napsioczyć trochę na zaplutych karłów reakcji. Inaczej mogę mieć poranną wizytę kominiarzy.
Moment, tylko "odcharnę" (czyt. nabiorę śliny).
12 maja miałem okazję być na spotkaniu redaktora Rafała Ziemkiewicza z mieszkańcami Siedlec. Nie ukrywam, większość sali zajęli ludzie w wieku zaawansowanym, choć była też pokaźna reprezentacja ludzi młodych, wyglądających na studentów (a Koło Politologów było także w zadowalającej liczbie uczestników, ze mną włącznie). Na wstępie nasz gość wygłosił 45-minutowy referat, traktujący głównie o historii powstania Gazety Wyborczej (chociaż zabrakło mi tam informacji o postaci samego Adama Szechtera... tzn. Michnika), oraz metodach manipulacji informacjami przez media. Było kilka naprawdę wartościowych stwierdzeń, z którymi w pełni się zgadzam. Było trochę niesubtelnych uwag do różnych osób (słusznych, aczkolwiek ostrych) - ale uzasadnienie tego znalazłem pod koniec spotkania i opisałem pod koniec tego wpisu (ale nie przewijajcie :)).
Po referacie przyszedł czas na pytania. Co mnie bardzo cieszy, jedna z osób przywołała Kongres Nowej Prawicy i spytała się, co Ziemkiewicz sądzi o tym, że wydarzenie zostało przemilczane, mimo, że uczestniczyła w nim masa ludzi, wielu znakomitych prelegentów, a potem odbył się marsz. Ludzie kulturalnie podnosili rękę i otrzymywali mikrofon. Choć sala kinowa CKiS jest spora, nie zdarzało się, że dwie ręce były równocześnie w górze. Aż do chwili, kiedy pytanie chciałem zadać ja. Otrzymałem już mikrofon, wstałem, aż tu nagle pan organizator nie daje mi zacząć i mówi, że przydałoby się trochę kultury, że tu się nie przerywa... hmm, ale ja przecież nic jeszcze nie powiedziałem. Ale rozumiem, taka prewencja. Wzruszyłem ramionami, aczkolwiek mikrofonu już nie chciałem oddać - kto wie, być może moje podejrzenia (że pytania mogli zadawać ludzie wcześniej podstawieni, po kolei, nie wchodząc sobie w drogę) były słuszne? Nie, raczej nie, to by była przesada.
Jestem pewnie zbyt podejrzliwy. Tym bardziej, że przecież raz już wypowiedział się młody człowiek i miał czelność wspomnieć o Kongresie Nowej Prawicy. Cóż, ja też nie omieszkałem wyrazić radości, że jak widać sporo ludzi tam było (nawiązując do tematu referatu, bo media niczego o KNP nie wspomniały, podczas, gdy u Palikota w tej samej sali było dwa razy mniej osób, a głoszono nowinę, że Ruch Poparcia zdobywa Sejm). Przypomniałem naszemu gościowi, jak przemawiał wtedy do nas i jakie wrażenie wywarł wtedy na mnie, gdyż siedziałem bardzo blisko niego, na scenie. Zaczęły się sugestie organizatora, żebym przechodził do rzeczy (cóż, wodę można było lać tylko dla określonej opcji politycznej), więc szybko zadałem pytanie w imieniu studentów: "Kogo poprze Pan w nadchodzących wyborach? Czy mimo zaangażowania w dany ruch, omawiane przez Pana media będą miały wpływ na Pańską decyzję? Chodzi mi o media, które nie wahają się z konkretnego człowieka zrobić oszołoma."
Aluzja do JKM-a chyba aż nazbyt wyraźna, ale co tam - w końcu nie każdy na sali musiał tak od razu wiedzieć, o kim mowa, zresztą byłem pewien, iż redaktor opowie się za tą samą opcją, którą tak aktywnie poparł jeszcze niedawno nie tylko przemawiając na KNP:
Cóż jednak usłyszałem? Oczywiście najpierw stwierdzenie, że jako dziennikarz nie chce się oficjalnie opowiadać za którąkolwiek partią. Jednak, w miarę rozwijania swojej wypowiedzi, kilkukrotnie użył stwierdzenia, że na dzisiejszej scenie politycznej mamy "dwa dania". Na swój sposób dobrze, że w sporym przedziale czasu gmatwania (tak powszechne zmienianie tematu, kiedy zada się niewygodne pytanie) powtórzył to kilkukrotnie, bo nie mogło to do mnie dotrzeć: "dwa dania". Cholera. Pokazywałem z widowni, że to bzdury - jakie dwa dania!? Za takie stwierdzenie to nawet w państwowym gimnazjum leci dwója (albo chociaż "minus"). Dobiło mnie stwierdzenie, którego mogłem się już domyśleć wcześniej: że wybierze te drugie danie... Rozumiem, że nie będzie to PO, a drugim daniem było tutaj w domyśle PiS. Fajnie, tylko, że PiS to socjalizm, a na KNP pan Ziemkiewicz opowiadał się za zgoła innym rozwiązaniem gospodarczym. Na dzisiejszej scenie politycznej niektórzy rzeczywiście widzą tylko dwa dania, niektórzy widzą nawet trzy czy cztery. Szkoda tylko, że po każdym z nich człowiek dostaje biegunki.
I w ten właśnie sposób zawiodłem się. Zauważyłem, że jedyne, co łączy red. Ziemkiewicza z Nową Prawicą to niechęć do aktualnej polityki (a może grupy u władzy?). Całe te spotkanie było nastawione na zarobek. Trzeba było pozyskać sympatię większości sali, (a przy okazji pana MO i reszty nomenklatury) żeby sprzedać później więcej książek. Fakt, pisze fajnie (być może nawet lepiej ode mnie!) i szaleństwo po spotkaniu sięgnęło sufitu - wspólne zdjęcia, dedykacje, kasa... Pośród tego zgiełku i egzaltacji trochę dziwnie czułem się przechodząc obojętnie obok stolika, przy którym "obsługiwał" fanów nasz gość. Być może on też.
Rafał Ziemkiewicz na Kongresie Nowej Prawicy
za wolnym rynkiem (0:55)
Na spotkaniu z Siedlczanami popiera PiS
To w końcu jak - wolny rynek czy socjalizm?
Zdecyduj się Pan!
No i oczywiście kto mnie zna, ten rozpozna mnie na filmiku siedzącego na scenie ;) Ale to tylko taki lansik na blogasku.
Podsumowanie: co mi się nie spodobało?
- Honorowy udział poważnego dziennikarza w KNP, pełne poparcia przemówienie, a później stwierdzenie tego samego poważnego dziennikarza, że na obecnej scenie politycznej są tylko "dwa dania" (dwie partie). To jak mają osiągnąć cokolwiek ci młodzi ludzie, w których pan redaktor pokłada tak wielkie nadzieje?
- Popieranie raz wolnego rynku, a raz socjalizmu.
- Brak odniesienia się do Kongresu Nowej Prawicy, o który były przecież dwa pytania, a można było odpowiedzieć nieinwazyjnie, że po prostu są to pewne wspólne wartości (chociaż nastąpiła tutaj pewnie nagła zmiana poglądów odnośnie gospodarki) i nic więcej. Zamiast wyważonej odpowiedzi - mocne poparcie opcji preferowanej przez publiczność w sali (jeszcze by się obrazili i nie kupili książki).
* * *
Jeszcze tradycyjna Ciekawostka:
"Węgorz elektryczny, którego naładowane energią elektryczną ciało posłużyło do włączenia świateł na nowojorskiej Wystawie Światowej w roku 1939, musiał zostać wpisany na listę członków związku zawodowego elektryków, aby uniknąć naruszenia przepisów związkowych."
Ach, te związki...