5 sierpnia 2011

Zapłać i Umrzyj Szybko (ZUS)

Jak obiecałem, tak zrobiłem: byłem na III Manifestacji przedsiębiorców przeciw bezprawiu ZUS. Oczywiście nie jestem przedsiębiorcą. Nie mogę nim być w obecnym układzie, mimo, że chcę. Przypomina mi się fragment Kongresu Nowej Prawicy w Sali Kongresowej, gdzie prezes stowarzyszenia Wolni Przedsiębiorcy poprosił o podniesienie ręki tych, którzy mieli bądź mają firmę. Podniosło się kilkanaście rąk, spośród 2600 zebranych na sali osób. Potem poprosił o podniesienie ręki tych, którzy chcą mieć firmę. Muszę pisać, co się stało potem? :)

Organizatorzy manifestacji obliczyli, że chętnych może być nawet 3000 - piszę o tym, bo zamieściłem tę informację w niedawnej notce. Nie uwzględnili jednak pewnej rzeczy: aby przyjechać na manifestację, trzeba poświęcić cały dzień. Ja poświęciłem dwa dni, bo byłem do końca i miałem możliwość przenocowania w Warszawie - a przyjechałem pociągiem z Siedlec. Jednak ja mam trochę czasu wolnego, jestem studentem, nie mam stałej pracy. Natomiast najbardziej uciskana grupa - MiŚie (mali i średni przedsiębiorcy) muszą zrezygnować z 1-2 dniówek, muszą zostawić swój biznes, który i tak jest skutecznie tępiony. Na manifestacji byli więc obecni głównie bezrobotni, mieszkańcy Warszawy, patrioci, ale także zieloni lewacy protestujący (tym razem całkiem słusznie) przeciw GMO i monopolowi firmy Monsanto - natomiast przedsiębiorcy byli w mniejszości, o dziwo podobnie jak studenci. Warszawa ma już chyba dość tych wszystkich manifestacji, każdy już się w tym gubi i czuje przesyt. Obecna była również "Solidarność" z terenów Śląska, co mile mnie zaskoczyło, bo ci ludzie żądali też obniżenia akcyzy na paliwo. Jest jeszcze nadzieja dla "Solidarności" - muszą nią pokierować tylko dobrzy i odważni ludzie.

Bo główna przyczyna zła leży w bezczynności ludzi dobrych.

KRÓTKA RELACJA + WIDEO

Niestety, ale nie mamy co liczyć na państwowe emerytury - trzeba odkładać samemu, inwestować w kapitał, który nie straci na wartości, nie bać się rodzić i wychowywać dzieci nawet mimo trudności stwarzanych przez państwowy ucisk ekonomiczny. ZUS jest już tak zadłużony, że zapożycza się w prywatnych bankach i jest to sytuacja, która wiedzie tylko w jedną stronę - do upadku tego systemu. Chciałbym, żeby przymus ubezpieczeniowy został zniesiony - bo skoro ZUS jest taki dobry, to dlaczego jest obowiązkowy?

Ale najgorsze jest to, że po nieuchronnym rozpadzie tego systemu ludzie, którzy już wpłacili masę wypracowanych pieniędzy, nie otrzymają już z tego ani grosza - to po prostu przepadnie. Dlatego jak najszybciej trzeba wstrzymać ograbianie ludzi z wypracowanego dochodu i dopilnować, żeby wszyscy, którzy już wpłacili swe ciężko wypracowane pieniądze, otrzymali to, co im się należy z wpłaconej sumy. Państwo musi się wywiązać ze zobowiązań wobec własnych obywateli - pacta sunt servanda.

Prywatne ubezpieczenia nie różnią się od ZUSu niczym oprócz tego, że nie są przymusowe i tego, że są bardziej efektywne. Likwidując monopol ZUSu zwiększymy konkurencyjność między tymi "okropnymi prywaciarzami", którym zależy wyłącznie na zysku. Szkoda, że niektórzy zapominają, że zysk osiąga się dzięki dbałości o klienta.

Zapoznałem się dokładniej w tej kwestii z postulatami Kongresu Nowej Prawicy, z którym jak chyba widać sympatyzuję. Pieniądze na ZUS chcą oni pozyskać z prywatyzacji - więc zamiast topić kasę na wzór dotychczasowej "prywatyzacji" wg Balcerowicza, chcą z niej wywiązać się z dotychczasowych zobowiązań zaciągniętych przez państwo wobec swych obywateli. Niektórzy sympatycy Nowej Prawicy jeszcze wahają się, czy później likwidować państwowe ubezpieczenia czy nie. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby wahających się przycisnąć do zdecydowania, czy chcą być w przysłowiowej ciąży, czy nie. A oni chcą być trochę w ciąży, po prostu kraść mniej. ZUS należy zburzyć, spalić i zaorać. A przynajmniej sprywatyzować - byłby dzięki temu bardziej efektywny, a większość miejsc pracy zostałaby zachowana i zwolnione masy urzędnicze nie musiałyby się nagle rozglądać za jakąś dla odmiany produktywną pracą.

Oczywiście nie mam nic do zwykłych urzędników - naszymi wrogami i największymi pijawkami są ci na samej górze, o których nie wiemy praktycznie nic, a którym fundujemy służbowe limuzyny i strach pomyśleć co jeszcze. I oni jeszcze śmią mówić nam, że wysokie podatki są konieczne. Hańba...

A co ze zwolnionymi z ZUSu ludźmi? Znajdą się w końcu na wolnym rynku: niektórzy założą własne firmy w wolnym gospodarczo państwie, inni po prostu przejdą (może nawet razem z budynkiem!) po prostu pod skrzydła prywatnego ubezpieczyciela, gdzie zarobią więcej i będą cieszyć się większym poważaniem w społeczeństwie. Dlatego nie boję się prezentować tych postulatów nawet urzędnikom, gdyż na wolnym rynku byłoby im po prostu lepiej. Niektórzy zapominają, że nawet urzędnicy są obecnie grabieni przez aparat państwowy.


* * *
Ciekawostka: Oto ciekawy tekst modlitwy bogacza, odkryty wśród papierów londyńskiego kupca, Johna Warda z Hackeney, żyjącego na przełomie XVII i XVIII stulecia:

"O Panie, wiesz że jestem właścicielem dziewięciu posiadłości w mieście Londynie i że ostatnio nabyłem jedną posiadłość w hrabstwie Essex; błagam Cię więc byś chronił te dwa hrabstwa Middlesex i Essex przed ogniem i trzęsieniem ziemi; a ponieważ mam także zastaw hipoteczny w Herfordshire, błagam Cię o litość i nad tym hrabstwem; natomiast z resztą hrabstw uczynić możesz, co zechcesz.

O Panie, spraw by bank odpowiadał na moje noty, a moich dłużników uczynił ludźmi rzetelnymi. Udziel łaski pomyślnej podróży i powrotu żaglowcowi Mermaid, ponieważ ja go asekuruję; a jako rzekłeś, iże dni niegodziwców policzonymi są, ufam Ci, że nie zapomnisz Twego przyrzeczenia, albowiem zakupiłem skrypt dłużny gwarantowany pewnym majątkiem, który moim będzie po zgonie tego rozpustnego, młodego szlachcica J.L."

W roku 1727 angielska Izba Gmin usunęła tego jegomościa ze swego grona, co jest bardzo rzadkim i drastycznym rozwiązaniem. Nie do końca wiadomo, za co. Być może ten "pacierz" może nasunąć pewne przesłanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.