29 kwietnia 2011

Święta, święta... i znów święta?

Na wstępie, co by trochę rozluźnić mojego bloga złożonego głównie ze ścian tekstu, zamieszczam okładkę płyty wydanej niedawno przez zespół, który znany jest z dobrego bitu, PIT-u i bajeru. Hej, hej, bawmy się. Hej, hej, radujmy się, świętujmy bez końca, bo przecież dobrze jest...






Ja się ich już nasłuchałem i wolę rozkoszować się wspaniałą pogodą (stąd też tak długo nic nowego nie pisałem), tym bardziej, że dr Krzysztof Rybiński określił ich twórczość jako PR-owski playback. W międzyczasie wpadły mi w łapska propagandowe broszurki Stowarzyszenia Muzułmańskiego Ahmadiyya, o których być może napiszę w następnym wpisie. Tymczasem zapomniałem, iż miałem zamieścić tutaj przepis na miodowy napój energetyczny. Bez obawy, bo nie ma nic prostszego:

Bierzemy łyżeczkę lub dwie prawdziwego miodu, najlepiej lipowego (może być skrystalizowany) i wkładamy do szklanki, zalewając następnie zimną wodą (ja używam siedleckiej kranówki, bo jest lepsza nawet niż butelkowana) i mieszając z cytryną, którą można wygrzebać łyżeczką lub po prostu wycisnąć sok (wolę pierwszy wariant). Na razie mamy coś w stylu miodowej lemoniady, jednak właściwości energetyzujące wyzwalają się dopiero po długim "przegryzaniu się" tego wszystkiego, dlatego przygotowując napój przed snem, pijemy go bezpośrednio po obudzeniu się (elegancko, jeśli nie musimy wtedy nawet wstawać). Czuje się wtedy niezłego kopa, trzeba to przyznać, chociaż nie jest to może magiczny napój, który zwykł przygotowywać Panoramix... Pewny jest jednak fakt, iż napój taki korzystnie wpływa na serce i poprawia apetyt (niektórzy nie mogą rano zjeść śniadania przez taki brak apetytu) w jakiś dziwny sposób łagodząc jednocześnie głód.


* * *
Przejdźmy teraz do tematu bardziej na czasie. Jedne święta skończyły się, natomiast wykładowcy ponownie życzą nam wesołych świąt... Zastanawiam się, co to za święta - jedno jest na pewno, to święto Konstytucji 3 Maja. Olśnienie przyszło wtedy, kiedy inny wykładowca całkiem serio życzył nam pięknej pogody na pochód pierwszomajowy. Nie chciałem już odzywać się, że teraz jedyny pochód zorganizowany będzie przez działacza prawicowego, lewica natomiast przerzuciła się na wiece, na których liczy na obecność kogoś więcej, niż podstarzałych komuchów. Ciekawe, jak to wszystko wyjdzie w konfrontacji z uroczystością beatyfikacji Jana Pawła II. Ale wróćmy do tematu...

Teraz będzie jedna z tych niesamowitych-pewnie-zmyślonych historii. W czasach PRL wiele osób, w tym mój dziadek, na kilka możliwych sposobów przeciwstawiało się systemowi i funkcjonariuszom Urzędu Bezpieczeństwa. Potajemne słuchanie Radia Wolna Europa, pielęgnowanie tradycji i pozostałości II RP, czy chociażby śpiewanie "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie". To oczywiście bierny opór, nie zmieniający nic. Była oczywiście prowadzona również działalność mająca wnieść coś nowego, podjąć jakieś znaczące działanie (np. w ramach "Solidarności"). Historyjka ta będzie jednak poruszała opór bierny, mianowicie ten dotyczący wywieszania flagi państwowej na balkonie.

1-go maja, w robotnicze święto pracy, mój blok był pod szczególną obserwacją. Ulica Feliksa Dzierżyńskiego musiała przecież być tego dnia udekorowana flagami w każdym możliwym miejscu, by pokazać jedność proletariatu. Kilku flag jednak brakowało, więc odpowiedni funkcjonariusze weszli do środka. W końcu odwiedzili również mojego dziadka: "Witam, obywatelu, nie macie w domu flagi państwowej? Dzisiaj ważne święto, trzeba wywiesić". Dziadek podrapał się po głowie mówiąc, że przez całą podniosłość tego wspaniałego dnia zapomniał ją wywiesić. Wespół-w-zespół wywiesili i teraz było, jak należy. Kiedy jednak dzielni funkcjonariusze zeszli z trzeciego piętra i popatrzyli na budynek, flagi już nie było...

Gorsza sytuacja nastąpiła 3-go maja. Wtedy to mój dziadek "zapomniał", tym razem zdjąć, flagę, w czym pomogli mu życzliwi UB-ecy. Kiedy zeszli na dół, flaga w jakiś magiczny sposób pojawiła się z powrotem wywieszona... Stąd też w późniejszym czasie w neutralnym punkcie, 2 maja ustanowiono Dniem Flagi. Niweluje on po części "wojnę" na wywieszanie flag w określone dni. Można więc wywieszać na 3 dni pod rząd, chociaż ja czegoś takiego nie zrobię, co najwyżej na 2 dni.

Nie obchodzę Święta Pracy. Nie szkodzi, że jest świętem państwowym (Dzień Pracownika Socjalnego też jest, a wątpię, żeby któryś Czytelnik o nim w ogóle słyszał). Nie będę świętował czegoś, przeciw czemu przeciwstawiali się Polacy w imię walki o suwerenność państwa. Zaprzepaściłbym starania wszystkich tamtych ludzi świętując to, co chciała narzucić światu czerwona II Międzynarodówka z Leninem na czele. Ba, nie tylko ona chciała to narzucić.

W młodości miałem wątpliwą przyjemność uczęszczania do szkoły, w której jeszcze w 1997r. biały orzeł nie miał korony, a na wf-ie chodziliśmy w kółko śpiewając jaki to "dzień radosny, Święto Pracy!", "poprzez wioski, poprzez miasta płynie pieśń przez cały kraj, niech nam żyje Święto Pracy, niech nam żyje pierwszy maj!". Tak, słowa i melodię pamiętam do dziś - w końcu w dzieciństwie umysł człowieka jest najbardziej chłonny i podatny na wszelką indoktrynację... Jak łatwo się domyśleć, nie wytrzymałem tam długo, głównie z racji ciekawych praktyk stosowanych przez nauczycieli. Jak będzie okazja, to napiszę kiedyś, za jaki wierszyk dostałem "dwóję na całą kratę" (choć mentalnie była to szóstka).

Nie życzę więc tak jak inni wesołych świąt. Życzę udanego święta Konstytucji 3 Maja.

3 komentarze:

  1. Ja tam 1 maja będę świętował, ale swoje urodziny. ;) Jeśli chodzi o tą "indoktrynację" - dzisiaj dalej istnieje, tyle że zamiast wierszyków o święcie pracy powstały wierszyki o dobrej Unii która daje to i tamto.

    A co do święta Konstytucji 3 maja najśmieszniejsze w nim jest, że sporo osób (w tym m.in. Barack Obama) zupełnie serio przedstawia je jako "święto demokracji" - podczas gdy konstytucja wprowadzała monarchię dziedziczną i mocno ograniczała demokrację szlachecką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że to nie ten temat, ale odnośnie pszczół...;-)
    Znalazłem w "dzisiejszym" onecie:

    "Telefony komórkowe zabijają pszczoły
    dzisiaj, 07:01
    PN / dailymail.co.uk

    fot. AFP

    Naukowcy biją na alarm. Udało im się dowieść, że sygnały wysyłane przez telefony komórkowe nie tylko irytują pszczoły, ale powodują również ich nagłą śmierć – informuje serwis dailymail.co.uk.

    Pszczoły odgrywają istotną rolę w rolnictwie i ogrodnictwie. Daniel Favre, naukowiec z Lozanny, umieścił telefony komórkowe w kilku monitorowanych ulach. Z wyników badań opublikowanych w czasopiśmie Apidologie wynika, że sygnały komórek wprowadzają pszczoły w błąd. Owady najpierw latają chaotycznie, a krótko potem nagle umierają.

    Przeprowadzono 83 eksperymenty w ulach. Za każdym razem badano wpływ telefonu komórkowego w trzech stanach. Gdy był w stanie czuwania, gdy odbierał bądź inicjował połączenie oraz gdy był wyłączony.


    Wyniki dowiodły, że sygnały telefonu komórkowego przeszkadzają pszczołom i dezorientują je. Sygnał komórki stanowi dla owadów znak do opuszczenia ula albo powoduje, że latają chaotycznie i umierają.

    Nie jest to pierwszy dowód na szkodliwe działanie telefonii komórkowej na pszczoły. W 2008 roku niemiecki naukowiec udowodnił, że pszczoły nie chcą wrócić do swojego ula jeśli obok niego znajduje się telefon komórkowy – czytamy na dailymail.co.uk."

    http://wiadomosci.onet.pl/nauka/telefony-komorkowe-zabijaja-pszczoly,1,4299733,wiadomosc.html

    Jeśli tak, to pszczółki mają przerąbane. A ty, Pawle, prędko pozbędziesz się pasieki ;-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za te info. Odnośnie pasieki, to obecnie staramy się tylko wyjść na zero i powoli będziemy to likwidować do stanu produkcji wyłącznie na własne potrzeby. Smutne jest to, że i o taką produkcję nie będzie łatwo, bo martwe pszczoły z uli można wynosić szufelkami. Ale może w tym roku straty zostaną zrekompensowane dobrą pogodą, bez deszczy spłukujących nektar i spadź w najlepszym momencie.

    OdpowiedzUsuń

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.