19 listopada 2010

(Bez)radny.

Dzisiaj o godz. 16:22 uroczyście zakończyłem swoją kampanię wyborczą wręczeniem ostatniej ulotki przemiłej starszej pani stojącej pod więziennym murem.

Wiem, że jeszcze do północy będzie trwała dzika akcja zaklejania plakatami wszystkiego, co takowy plakat utrzyma. Słupy ogłoszeniowe pokryte są wielowartstwową masą makulatury - przybrały w obwodzie po kilka ładnych centymetrów. Do mojego domu zawitują ni stąd ni z tamtąd "starzy znajomi" rozmawiający o wszystkim i o niczym, a na końcu wręczając "tak, przy okazji" ulotkę jednego z kandydatów. Wielu z moich konkurentów ma więc spore środki finansowe, oraz armię "pomagierów" agitujących jak się tylko da i kogo się da. W tym momencie jestem świadomy, że bez takiej propagandy szanse mam mizerne. Co prawda, jakieś 150-200 osób stanowczo wyraziło dla mnie poparcie w trakcie bezpośrednich rozmów (przeciwny był tylko jeden starszy pan, "fanatyk" STS-u) i powinno mnie to cieszyć. Jednak skąd mogę mieć pewność, że pójdą oni do wyborów? Skąd mogę mieć pewność, że po kilku dniach będą o mnie pamiętać, jeśli nie będę im przypominał o sobie wszelkiego rodzaju reklamami? I w końcu - skąd mogę być spokojny, że zrobią rzeczywiście tak, jak powiedzieli? Głosowanie jest tajne i mogę mówić jedno, a głosować na kogoś innego.

Czuję się trochę taki (bez)radny - w poniedziałek policzę, ile procent głosujących wybrało mnie, i wtedy zobaczę, co czynić dalej. Jeden sukces odniosłem na pewno już teraz - ludzie przychylnie patrzyli na ideę startowania jako kandydat niezależny, bez partii, stowarzyszenia czy ugrupowania, a z komitetu utworzonego oddolnie przez samych obywateli, którzy zawzięli się i mam nadzieję, że dopną swego.


***
Właśnie przed chwilą na TV Polonia zakończył się powtórkowy odcinek "Boso przez świat" dotyczący... więzienia. Cóż za piękny zbieg okoliczności. Muszę tutaj napisać, że w pełni zgadzam się z Wojciechem Cejrowskim odnośnie sytuacji więzień w Polsce - a raczej warunków, na jakich urzędują tam osadzeni. Zarówno on, jak i ja, twierdzimy, że osadzony powinien sam zarabiać na swoje utrzymanie w więzieniu, zamiast żyć z podatków społeczeństwa, któremu i tak już zaszkodził przez jakieś przestępstwo. Moja koncepcja jest taka: "nie rabotajesz, nie kuszajesz", czyli "jeśli nie pracujesz, to nie jesz". Praca uszlachetnia, kształci i chroni przed ześwirowaniem z nudów. Oczywiście, byłaby ona dobrowolna - ale wtedy cela o obniżonym standardzie, chleb i woda. Darmozjada nikt trzymać nie będzie - oprócz Polski... Utarło się powiedzenie, że "jeśli chcesz jako-tako żyć, a nic nie robić, dostań się do więzienia".

Wojciech Cejrowski przywołuje tutaj przykład Meksyku, gdzie jedzenie kupuje się samemu za pieniądze zarobione np. w pracy w więzieniu (np. w USA w więzieniach wykonuje się tablice rejestracyjne - trzeba je chronić, a w więzieniu i tak i tak jest ochrona): "nie kupisz sobie, rodzina Ci nie przyniesie - to nie jesz". A jak jest u nas? Wyżywienie więzienia realizowane jest za pieniądze z naszych podatków (które rządzący chamsko podwyższają), a sama strawa pozostawia często wiele do życzenia (podobnie jak w szpitalach)*. Gdyby wprowadzono system znany z większości państw na świecie, to nie tylko podatnicy nie musieliby fundować więźniom jedzenia, ale i sami więźniowie mogliby zjeść lepiej i to, co chcą, a nie to, "co dzisiaj rzucą w dołek". Każdy by na tym skorzystał - oprócz nierobów.

* - cytat z bloga przestępcy z więzienia, w którym gościł W. Cejrowski (KLIK):

Dania więziennego menu przewijają się z regularną monotonią: serek – miód – mortadela – jaja na twardo – kiełbasa – nie-wiadomo-co – serek. Mielony – bigos – fasolka – pieczeń rzymska – ryba – soja – nie-wiadomo-co – mielony. Z nudów nie zaglądam nawet do gara z zupą, bo to przeważnie woda z domieszką barwnika, emulgatorów i odpadów warzywnych – przeważnie kapusty, nawet jeśli jest to barszcz czerwony. Choć jednak pewnie jednak na emulgatory zabrakłoby im albo wyrafinowania, albo funduszy. Zresztą czort jechał zupy; i tak ich nie jadam.

Czyli zupkę i kompocik regularnie się wylewa. I to wszystko za naszą kasę.
Na koniec mały bonus - oto link do odcinka "Boso przez świat", o którym pisałem wyżej. Niestety, to zaledwie fragment, ale i tak polecam, gdyż film jest interesujący i ciekawie zrealizowany:

http://patrz.pl/filmy/grypsera-w-wiezieniu


A poza tym uważam, że więzienie w Siedlcach powinno być przeniesione.

2 komentarze:

  1. Spokojnie, nie załamuj się. Masz dobrą ideę i trzymaj się jej. Ja niestety nie mogę na ciebie zagłosować z dwóch przyczyn: nie jestem jeszcze pełnoletni (no cóż.., już niedługo), no i mój okręg jest inny.

    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak widzę Pawle rozwijasz się i kształtujesz swoje poglądy dość interesująco. Szkoda, że mi się nie udało zagłosować - odległość za wielka by przyjechać, no ale cóż, mam nadzieje, że Ci się powiodło, ale tak jak mówisz, sukces już osiągnąłeś, samym startem.
    Co do więzień muszę jednak pomyśleć troszkę. Niby dobry patent z tą pracą...

    OdpowiedzUsuń

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.