5 lipca 2011

Jednodniowe wybory

Wiem, wiem, miało być o JKM, ale nadal czekam na zdjęcia, wywiad z YT usunięty przez radio, a relacji na tymże portalu jeszcze nie ma (a rozdrabniał tego nie będę). Tymczasem w telewizji propaganda na całego: stara "Europa da się lubić" leci już co najmniej od miesiąca (widocznie program dobrze wpłynął swego czasu na referendum), ciągła mowa o "prezydencji" (wpajanie błędnej terminologii) itd. Najciekawsze jest to, że propaganda nie idzie na zewnątrz kraju, tylko do wewnątrz. Takie to promowanie Polski za nasze pieniądze - a może to po prostu promowanie polskiego rządu...

Czyli kolejny odcinek serialu pt. "Jak nabić sobie poparcie za pieniądze wyborców".

Ale wczoraj stała się rzecz doprawdy niesłychana, takie medialne zaskoczenie: Prezydent nieformalnie ogłosił, że wybory będą jednodniowe - och, tak, jaki to ukłon w stronę pozostałych partii, jakąż to "figę" pokazał Platformie, niech no teraz ktoś spróbuje powiedzieć, że Komorowski jest marionetką! Problem jednak w tym, iż dwudniowe wybory z założenia są niezgodne z Konstytucją, a Prezydent zarządzając takie wybory jednocześnie rozwala kampanię partiom. No i robi sobie kolejny wstyd przy wyborcach z powodu nieuctwa. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego to nadal mocno medialna sprawa, więc Pan Bronek utraciłby część szacunku ze strony ludzi przyssanych na co dzień do telewizora.

Oczywiście nie mogło obyć się bez komentarzy ELITY politycznej narodu. Najbardziej rozśmieszyła mnie wypowiedź posła Wenderlicha, który pochwalił decyzję słowami "stare, ale jare" - czyżby zabrzmiała w nim teraz nutka konserwatysty?

Oprócz uśmiechu, było też zdziwienie. Otóż reżimowe media przypomniały kilka wpadek Prezydenta. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom i nadal głowię się nad tym, czym mógł im podpaść... tego pewnie się nie dowiemy, natomiast logicznie można wysnuć wniosek, iż władza boi się jeszcze mediów. Media korzystają z tego statusu, również jest to całkiem logiczne. Tylko jaki mieli powód...? Jedyne, co przychodzi mi do głowy to sprawa ze sprawozdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sprawozdanie te odrzuciły wszystkie partie oprócz SLD. To by się nawet pokrywało ze wzmożoną obecnością komuchów i ich wypowiedzi np. w niedocenianiu lewicy w jej staraniach w członkostwie w UE. Jakby nie było, mają rację - tęsknota za ZSRR dała o sobie znać i wyrzuceni spod Moskwy wepchnęli się pod Waszyngton i Brukselę.

I to tyle, bo mam mało czasu. Z racji ograniczonego dostępu do Internetu więcej działam w terenie - i dobrze, skutki na pewno są bardziej namacalne ;-) A w wolnej chwili odświeżyłem sobie pewną "starą, ale jarą" grę. Ciekawe, czy spodobałaby się posłowi Wenderlichowi.



Grał ktoś za młodu? :)

2 komentarze:

  1. Może nie tyle boją się mediów, które są jedynie narzędziem, co tych którzy tymi mediami sterują. A więc rozmaitych służb specjalnych. Same media nie są żadną trzecią, czwartą czy tez dziesiątą siłą. One wykonują tylko polecenia.
    Co do reszty, to zgoda. Gdy słyszę słowa "prezydencja" lub "kierownictwo w Europie", to dostaję mdłości. Ofensywa propagandowa pełną gębą.
    A dlaczego pokazali jakieś tam wpadki prezydenta, który, trzeba przyznać, jest mistrzem w ich produkowaniu? Może dlatego, że ostatnio sporo mówiło się (PIS) o praktykach totalitarnych obecnego establiszmentu (nie rozważam teraz czy to prawda czy nie; to w tym przypadku nie ma znaczenia) i, jakby nie patrzeć, to i owo do świadomości społecznej się przedarło. Dlatego też trzeba pokazać, choć odrobinę, negatywne strony władzy. To ma na celu uwiarygodnienie środków masowego rażenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, to rzeczywiście jest jakaś myśl. Zapomniałem już, że mediom publicznym naprawdę zależy na opinii obiektywnych.

    OdpowiedzUsuń

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.