12 października 2010

Godność człowieka.

Na wstępie przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu bloga. Przez trzy tygodnie nie miałem Internetu (radziłem sobie pisząc od znajomych), a na dodatek obowiązki starosty trochę mnie zajęły na studiach. Dodatkowym zajęciem mojego czasu jest wystawienie mojej kandydatury na radnego Rady Miasta Siedlce jako kandydat niezrzeszony (to jakaś opatrzność, przypadek, bo przed wakacjami odmówiłem startu z partii - chcę mówić to, co myślę ja, a nie partia - i miałem już nie startować, ale dwa dni przed terminem na listę niezrzeszoną zwerbowała mnie sąsiadka). Przez ten czas powstałoby kilka notek na świeżo opisujących ostatnie wydarzenia. Jednym z takich wydarzeń jest program "Gorący temat" wyemitowany w czwartek 7 października w TVP1.

Mowa była o pracownikach budżetówki, którzy idąc za wzorem kolegów z państw UE strajkowali, blokując przy okazji niektóre ulice stolicy. W programie gośćmi byli prof. Joanna Senyszyn i ktoś jeszcze... niestety nie pamiętam, kto dokładnie, ale jestem pewien, że poglądami nie różnili się zbytnio. Rozmawiali oni o tym, o czym krzyczeli uczestnicy strajków, mianowicie o godnej płacy i godnych warunkach pracy. Zauważmy, że temat naprawdę był "gorący", ale jakże ogólny...

Czym bowiem jest godność? Otóż, jest to na przykład nasze imię i nazwisko (pytamy np.: "jak brzmi Pańska godność?") - czyli nasza "nazwa". Godność to również pewien szczególny sposób zachowania, nastawiony czasem na moralność (np. "postąpił godnie"), czasem na doniosłość ("godnie przyjęliśmy naszego gościa). Godności w pewien sposób się od nas wymaga ("czy zachował się on godnie?", "czy godnie wypełnia swoje obowiązki?"). Godność jest więc pojęciem bardzo szerokim i ogólnym, ale kojarzącym się zawsze i jednoznacznie pozytywnie. Godny znaczy: dobry, stosowny, moralny, uczciwy, ludzki...

No właśnie, a czym jest ta ludzka godność? Czy jest to nazwa człowieka jako pojęcie ("coś musi spełniać jakieś kryteria, aby nosić/mieć godność człowieka")? Czy jest to może pewien wymóg, standard, który trzeba spełniać, aby człowiek mógł w nim funkcjonować god... hmm, na pewnym niezbywalnym poziomie?

Zapewne każde z powyższych stwierdzeń jest prawdziwe. Aby jednak łatwiej pojąć, czym jest ta ludzka godność, można zapytać, jaka ona jest. Patrząc na niektóre dokumenty międzynarodowe (jak np. rezolucje ONZ - raczej dotyczą rzeczywistej godności człowieka, w przeciwieństwie do Karty Praw Podstawowych - która na pewno nie chroni tej godności, a zagraża godności ludzi bezbronnych) można zaryzykować stwierdzenie, że godność ludzka jest niezbywalna. Czyli, że nie da się w żaden sposób pozbawić człowieka jego godności. A co się dzieje w więzieniach? "Grupa grypsująca" wybiera danego "frajera" i czyni go "cwelem", przewiesza mu przez ramię "zużytą" szmatę od toalety, upokarza, gwałci i traktuje go gorzej niż zwierzątko. Nie oceniam tych działań, ale skoro godność ludzka jest niezbywalna (nie da się jej usunąć w żaden sposób) to "cwel" zachowuje pełnię swojej ludzkiej godności. Jeśli więc przyzwala się na takie działania, godność ludzka chroni nas w bardzo, bardzo niskim stopniu (czyli żyjemy ponad naszą godność? - chyba to próbują nam wmówić niektóre grupy...). Idąc tym tokiem, niezbywalna godność trzymała się również ofiar nazistów i komunistów. Dlatego twierdzę, opierając się na obserwacjach, że godność ludzka jest zbywalna. Z tym, że jeśli ktoś tę godność utraci, może chcieć ją odzyskać i my powinniśmy mu w tym pomóc (bo mu się zwyczajnie należy, tak jak i traktowanie adekwatne człowiekowi).

OK - ale to nie usprawiedliwi "wyzbycia godności" tychże strajkujących pracowników, albo raczej wyzbycia tej godności - ale z płac i warunków pracy. Czym są godność płacy i godność pracy - wolę nie pytać. Odpowiedzi nie otrzymamy, bo pracodawca odpowie inaczej, a wojujący pracownik - inaczej. Problem w tym, że pracownicy często zapominają o tym, iż ich praca i zarobki są uzależnione od bogactwa pracodawcy. Uniemożliwiając mu bogacenie się poprzez strajki i często absurdalne żądania, blokują sobie perspektywy wyższych zarobków i przeznaczenia bogactwa pracodawcy na lepsze warunki ich pracy (bo to też jest inwestycja - zwiększa wydajność!). Obniżek w budżetówce nie było, więc godności nikt ich nie pozbawił, warunki pracy ciągle były takie same. To wymagania pracowników się zwiększyły. Oczywiście, ma tutaj również wpływ inflacja, oraz podwyżki VAT-u (ale ta skandaliczna podwyżka jest po to, żeby państwo mogło im - i dodatkowym 60 000 urzędnikom - zapłacić, więc to w ich interesie). Skoro to nie "godność" ucierpiała, a wzrosły oczekiwania, to godności nie da się przywrócić, można tylko sprostać - lub nie - oczekiwaniom.

Dlaczego pracownicy domagają się godnej płacy? Bo opinia publiczna przyzna im rację - "im to się należy!". W rzeczywistości chodzi im o wyższą płacę, albo płacę, której oczekują, albo o taką, która by im pasowała - ale kto z nas by się skusił na takie nazewnictwo? Kto by ich poparł?

Szkoda jedynie faktu, iż tak szlachetne słowo jak "godność" zostało tak wyświechtane. Wszystko traci na wartości, trochę jak pieniądze... Różne symbole, "cnoty", umiejętności i wartości są w dzisiejszych czasach tak masakrowane, że niedługo będzie trzeba wymyślać na nie nowe nazwy.

Nawet "Gorący temat", który bardzo lubiłem oglądać (mimo, iż często niegrzecznie przerywali politykom w pół zdania, bo kończył się czas) ustąpił miejsca "Polityce przy kawie" w moim "rankingu" programów. Brak Internetu spowodował u mnie częstsze oglądanie telewizji i trzeba przyznać, że często można zaobserwować ciekawe "chwyty" medialne - to bardzo interesujące.

I w ten oto sposób zamykam dzisiejszą notkę stopniowo wracając do punktu początkowego - w dzisiejszych czasach coraz częściej panuje przekonanie, że jedynymi osobami godnymi zaufania są bezpartyjni (dlatego też ja sam czuję odrazę do bycia "partyjnym" - inaczej na radnego startowałbym np. z listy PO i był pewny zwycięstwa, ale za cenę swoistej "suwerenności wypowiedzi"). Funkcjonuje nawet takie powiedzenie:

Pan Bóg stworzył trzy wartości: uczciwość, mądrość i partyjność, lecz nikogo nie obdarzył więcej niż dwoma. Jeśli ktoś jest uczciwy i mądry, to nie jest partyjny. Jeśli jest uczciwy i partyjny, to nie jest mądry. Jeżeli zaś jest mądry i partyjny, to w żadnym razie nie może być uczciwy!

Jaka szkoda, że aby coś dzisiaj osiągnąć w polityce, trzeba być w partii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.