26 marca 2011

Wiosna! To logiczne.

Uprzedzam, że w niniejszym wpisie pojawią się ciągi znaków wskazujące na bycie przekleństwami, jednak wg definicji prof. Jana Miodka, kiedy mamy na myśli coś innego i te coś innego wynika również z kontekstu wypowiedzi. Również prof. Jerzy Bralczyk zaznacza, że cytowanie przekleństwa nie równa się przeklinaniu.

KLIK 1
KLIK 2

Tak więc nie będzie przeklinania, tylko, eee... "metatekst" :-)


* * *
Za kilka godzin czas zmienia się nam nagle o całą godzinę. Co jest powodem tego działania? Czyżby Ziemia tego dnia w jednej chwili przyspieszyła swój bieg, by potem nagle zwolnić, wystawiając na próbę nasz zmysł równowagi? Czy dlatego, że nasz południk znajdzie się nagle 15 stopni kartograficznych dalej? A może dlatego, że jest to korzystne dla gospodarki i przysparza oszczędności?

Otóż, wszystkie te trzy możliwości są równie prawdziwe i prawdopodobne. Bo chyba nikt nie wmówi mi, że na gospodarkę lepiej podziała spowodowanie zmęczenia pracowników i reszty kadr wszelakich zaburzeniem ich zegara biologicznego o godzinę? Przemysł produkcji kawy na pewno na tym zyska - ale czy ktoś więcej?

Czy nasza planeta zyskała cokolwiek przez "godzinę bez światła" na całym świecie? Elektrownie musiałyby skrajnie obniżyć swoją produktywność na okres równej godziny (lub mniejszy), co jest nie tylko niewskazane, ale również nieekonomiczne - a co za tym idzie, nieekologiczne. Tak, nie lubię ekologów. Jak to mawia jeden z moich wykładowców, prof. Adam Wielomski, ekolodzy to arbuzy - z wierzchu zieloni, ale w środku czerwoniutcy niczym potomkowie sowieckich towarzyszy. To proste, że przykuwając się do brzózek na przyszłym placu budowy szpitala, chcą wymóc decyzje polityczne i przede wszystkim finansowe, mając kompletnie gdzieś tak ważną część ekosystemu, jakim są ludzie. Naturalnie, o przyrodę trzeba dbać, bo bez niej nie ma nas

W naszym świecie brakuje logiki. Ludzie nie tylko działają jak idioci i myślą skrótowo (najczęściej z lenistwa, ale brak czasu także robi swoje), ale również mylą podstawowe pojęcia (poruszałem tę kwestię we wcześniejszych wpisach: raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... i w mniejszym stopniu w pozostałych, przy okazji zapraszam tam).

Wielu z nas myśli na przykład, że jakże historyczne i popularne słowo kurwa wywodzi się z łaciny - w końcu spotykamy je w tak wielu językach europejskich wywodzących się z łaciny (łac. "curva" - krzywa; istnieje też ciekawe powiedzenie po łacinie: "clava curva piae vinco in spelunca" - czyli "krzywą maczugą pobożnie zwyciężam w jaskini"). Jednak, słowo te o dziwo wywodzi się z czystej staropolszczyzny! Oznacza ono samicę "kura" - dzisiaj nazywamy ją "kurą", samicą koguta. Słowo "kur" zostało uwiecznione w naszej pięknej literaturze, podobnie jak słynne "kutasy" z Pana Tadeusza, jednak kur ów miał swoje "kurwy", a stąd nazewnictwo przeszło w bardziej znane nam współcześnie rejony. Skoro "kurwa" stała się nazewnictwem czegoś brzydkiego, wulgarnego (nota bene "Vulgata" to przekład Biblii z greki na łacinę), to potrzeba było nowego słowa na określenie koguciego haremu - "kury". Bo przecież dziś, będąc na działce u babci, nie powiemy: "ale piękne kurwy".


* * *
Teraz, konsekwentnie, umieszczam ciekawostkę. O jaskółkach. Mimo, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni", to jednak kojarzą się one z wiosną. W takim razie zaczynajmy:


"Sądzi się powszechnie, że jaskółki odżywiają się, wyłapując w locie dziobem owady. A tymczasem chwytają je głównie na skrzydła i następnie wyjadają z nich niby z talerzy, względnie, żeby porównanie było bliższe, jak z rąk.
Kiedy wiejące wysoko wiatry lub inne niekorzystne warunki atmosferyczne spędzają owady nisko nad ziemię, jaskółki krążą nad łąkami wokół krów, które pasąc się płoszą owady z krótkich traw. Obserwowano również te ptaki fruwające za samochodami, rowerami, furmankami, albo za idącymi drogą ludźmi i zbierające na skrzydła owady rozgonione ruchem pojazdów lub nóg. Jaskółki bardzo rzadko wydziobują owady, znajdujące się na ziemi czy na liściach drzew.

Pewien ornitolog odnotował szczególny przypadek, wskazujący na znaczną inteligencję młodej jaskółki. W 1942r. żołnierze brytyjscy w jednym z obozów wojskowych w Egipcie znaleźli osłabioną, głodną jaskółkę. Zabrali ją do wielkiego namiotu, stanowiącego kwaterę sporej jednostki. Przebywający tam żołnierze posiadali packi do zabijania nękających ich much. Za pomocą tych pacek zabrali się zaraz do zdobywania pożywienia dla swojej podopiecznej.
Ze zdumieniem stwierdzili, że już po zabiciu dwóch pierwszych much jaskółka zorientowała się, jak uzyskują oni dla niej te owady. Podlatywała teraz kolejno do żołnierzy, którzy upolowali muchy. Uderzenie packi stało się dla niej sygnałem wskazującym, gdzie czeka na nią kolejny kąsek."


Cóż, być może gdyby nie Iwan Pawłow, zamiast "psów pawłowa" mielibyśmy "egipskie jaskółki"? Ich sława mogłaby wpłynąć na to, że w upalne dni każdy z nas trzymałby w domu taką jaskółkę w specjalnie rzeźbionym podwieszanym "gniazdku", a słowo "muchozol" nie pojawiłoby się nigdy w naszym słowniku?

Ze specjalną dedykacją dla kolegi z Internetu o nicku Muchozol - pewnie nie odwiedza mojego bloga, ale po tym wpisie pewnie zacznie ;) Mam nadzieję, że wszyscy inni, którzy tu trafili, również zagrzeją miejsce.

8 komentarzy:

  1. Z tymi jaskółkami, to mnie zdziwiłeś. Pamiętam, że gdy byłem dużo młodszy i zdarzyło mi się odwiedzić moją babcię na dalekiej, świętokrzyskiej wsi, takiej, gdzie jak to się mówi, psy dupami szczekają, to tych jaskółek było autentycznie wiele. Nie przyszło mi jednak do głowy, że muchy łapią nie do dzioba, ale używają skrzydełek jako "sieci".
    A skoro jesteśmy już przy zagadnieniach przyrodniczych, to pozwól Pawle, że podzielę się z czytelnikami, takim o to spostrzeżeniem ornitologicznym. Otóż nie ma wróbli ! Od blisko 3-4 lat, nie mogę na moim osiedlu uświadczyć wróbla. Takiego zwykłego, małego, szarego ptaszka, co to zawsze go było wszędzie pełno, w dużych ilościach zresztą. Powiem więcej, nie widuje też zbyt wielu much, których niegdyś również była cała masa. No i jeszcze jedno. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem pszczołę?! Czyżby te fakty były ze sobą powiązane? Niedawno czytałem, że wielkie problemy z brakiem pszczół mają bartnicy w Bułgarii. Pszczoły się wyprowadzają i ule stoją pustkami. Zresztą, mój sąsiad, który od kilkudziesięciu lat ma kilka uli na działce, również kręci głową i narzeka, że pszczoły zdychają. Do niedawna, rozważałem te fenomeny w kontekście roku 2012 i kalendarza Majów ;-) Ale ostatnio, coraz częściej natrafiam na opinie naukowców, którzy skłaniają się ku tezie, ze koniec naszej cywilizacji, który miał mieć miejsce w 2012 roku (co prawda po wiadomych mistrzostwach...), nastąpi, owszem, ale jakieś 100 lat później. No to co, w takim razie, dzieje się z wróblami, pszczołami i muchami? No i co poczną ci, którzy już wzięli kredyty, będąc pod wrażeniem proroctwa Oriona i wizji biznesmena Patryka Geryla ? ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomasz1811: "nie będzie pszczół, to nie będzie zapylania, nie będzie zapylania, nie będzie roślin, nie będzie roślin, to nie będzie zwierząt". O wróblach nie wiem, dla mnie każdy ptak jest taki sam.

    A co do czasu, może rozważyć strefy +2/+3? U mnie w czerwcu zachód słońca byłby o 22, a nawet w grudniu po 16:30. Po co wschód słońca przed 4 (to akurat w Suwałkach), gdy po 21 trzeba zapalać światło? Lepsze byłoby też +2 przez cały rok, ale mamy dyrektywę UE o zmianie czasu i musimy się do niej niestety dostosować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo, Panie kolego lukasznaw, zmiana czasu funkcjonuje z dawien dawna. A przynajmniej tak długo jak pamiętam - czyli dłuuugo ;-) Z tego, co mi opowiadano, to początki zmian miały miejsce końcem lat '60. Potem, przez kilka lat, znowu wszystko było po staremu (czyli bez zmian..) a następnie, już tak od końca lat '70, mamy zmiany regularne - i to już pamiętam ;-)
    Biorąc pod uwagę, że UE jest w linii prostej spadkobiercą duchowym państw wspólnoty rubla transferowego (bo już nie Układu Warszawskiego...) i dobrobytu wszelakiego, to masz Pan, Panie kolego, rację co do tej UE ;-)
    W sumie, mi to jakiejś większej różnicy nie robi, ale przyjęło się, że południe astronomiczne jest momentem górowania głównej gwiazdy (dla nas - Słońca). Po wczorajszej zmianie czasu, Słońce będzie górowało nie o godzinie 12.00 a o 13.00. Tak więc, patrząc na to pod tym kątem, nowy czas, ten letni, jest nienaturalny astronomicznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się składa, że mam pasiekę - i rzeczywiście, jeszcze całkiem niedawno martwe pszczoły można było wynosić (i wynosiło się) z ulów całymi szufelkami. Przykry widok.

    Nie ma much, bo Muchozol :P

    A tak serio, to są przesłanki, iż jest to związane z cyklem klimatycznym naszej planety. Ponadto, co bardziej niepokojące, najpopularniejszy na świecie pestycyd mocno zaburza układ nerwowy pszczół, które potem nie mogą odnaleźć się w ulu (np. jedzenia), a często nie mogą wcale do niego wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do naturalności astronomicznej - wolę, aby czas był nienaturalny, niż żeby wschód słońca był o 3. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, lepiej by było wstawać wcześniej, aby mniej prądu zużywało się na późniejsze "przedłużanie doby"... Hmm, a może zastosuję to u siebie? :) Ale to dopiero jak będę sam w domu i nie będę nikogo budził "po nocy" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Poczytałem trochę o wczesnym wstawaniu. Wszystko wygląda ok, można by było spróbować, tylko kompletnie nie mam żadnej motywacji. Może się zmuszę, gdy zacznie mi słońce grzać w głowę wcześnie rano.
    Ciekawe wpisy można znaleźć na rentier-blog.pl i przez google.

    lukasznaw

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, motywacja jest kluczem... ;-(
    Hmmm...a może kup sobie, panie kolego, sympatycznego psiaka i zamieszkaj w bloku? W zimie, z rana, spokojnie zdążysz wyjść i wrócić z konkretnego spaceru, zanim jeszcze pług śnieżny kulnie się po tych wąskich uliczkach ;-P
    Potem, rzecz jasna, czeka cię jeszcze małe odśnieżanie pojazdu (po tym pługu), ale to pestka - będziesz już rozgrzany i po śniadaniu. ;-)
    Nie no, bez urazy, tak sobie popuściłem wodze fantazji. Ale już koniec, bo nasz Gospodarz nie po to utrzymuje tę stronę, aby gadać o głupotach ;-)Miłego!

    OdpowiedzUsuń

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.