26 września 2010

Szlachetna inicjatywa, mniej szlachetne plany?

Wpis z dnia 9 września 2010r.

Przeglądając portal "Facebook" natrafiłem na informację, że moi znajomi uczestniczą w zbieraniu podpisów w sprawie inicjatywy ustawodawczej "Powrót do Ojczyzny", wydarzenie umieszczone przez p.Jakuba Płażyńskiego (teraz zmienili na Koło Wschodnie UW, ale przysięgam, że wcześniej był tam Jakub Płażyński, jakby co, jest również w komentarzach... ja też się uchowałem). Skomentowałem je wg mnie obiektywnie, zaznaczyłem, że nie będę brał w tym udziału i bym całkowicie o tym zapomniał, gdyby nie reklama w telewizji dotycząca repatriacji właśnie. Na dodatek, w przedwczorajszych "Wiadomościach" poświęcono na informacje o tym (i o jej organizatorze) dosyć sporo czasu. Ale wróćmy do momentu, w którym natrafiłem na opis tego wydarzenia umieszczonego na wspomnianym portalu.

Zainteresowałem się tym przedsięwzięciem i natrafiłem na rozbudowaną
stronę internetową dotyczącą tego projektu. Widnieje tam uderzający w uczucia apel o wsparcie przy zbieraniu podpisów pod tym projektem w ramach wypełnienia woli zmarłego ojca inicjatora, Macieja Płażyńskiego. Idea szczytna (powrót do Ojczyzny z terenów wschodniej Azji deportowanych tam przez władze ZSRR Polaków), ale niepokoi mnie kilka faktów:

- propozycja, aby obowiązek zapewnienia repatriantowi i jego rodzinie mieszkania powierzyć nie jak do tej pory organowi administracji samorządowej, lecz rządowej, czyli ministerstwu spraw wewnętrznych. Nowa ustawa precyzuje, że MSWiA musi wywiązać się z obowiązku zapewnienia lokalu w terminie 24 miesięcy od wydania przez konsula decyzji o przyrzeczeniu wydania wizy wjazdowej w celu repatriacji. Natomiast czas, na jaki ma być zapewnione mieszkanie, wynosić winien dwa lata. Dzięki temu wyeliminuje się przypadki, kiedy czas oczekiwania na powrót do Polski trwa 7-10 lat.

- istotnym elementem tej ustawy jest zapewnienie dostatecznych środków finansowych, pozwalających repatriantom w pierwszych latach pobytu między innymi na dodatkowe lekcje nauki języka polskiego i pokrycie kosztów mieszkaniowych. Proponujemy przyznanie naszym rodakom świadczenia w wysokości 1175 zł, analogicznej do otrzymywanej przez cudzoziemców na podstawie ustawy z o pomocy społecznej. Wydaje się, że jego wypłata przez 36 miesięcy wystarczy na ich adaptację społeczną i środowiskową.


Projekt jest wg mnie niebezpieczny z racji tego, że mamy w Polsce... demokrację. Z powodu walki o wyborców może zostać zmarnowanych naprawdę dużo pieniędzy na biurokrację (chyba najczęściej powtarzane słowo na tym blogu) i samą promocję tego projektu (już teraz jesteśmy bombardowani reklamówkami o tym projekcie, a co będzie podczas wyborów?). Ponadto, koszty są wyszczególnione jako ok. 100 mln zł, pobierane z budżetu państwa - kolejna pożywka dla urzędników. Dodatkowo, jakkolwiek jestem w stanie przyjąć, że takim repatriantom pomoc takiej wysokości się należy, to nie mogę pojąć, dlaczego taką samą ("analogicznie") pomoc otrzymują niepracujący cudzoziemcy? Przepraszam, może i jestem niemiły, ale po co oni tutaj przyjechali? 
Pracować i rozwijać się, czy kraść, gwałcić i paść się z naszych pieniędzy jak to jest np. w Łukowie czy Łomży? Każdy łukowianin (i jedna łomżanka), z którym rozmawiałem o tym problemie, skarżył się na rozpieszczanie osób żyjących w sposób nie tylko pasożytniczy, ale również szkodliwy (większość przestępstw w Łukowie popełnianych jest przez niewielki procent mieszkańców - bezrobotnych, ssących państwowe pieniądze, imigrantów - to głównie Czeczeni). Chyba niewielu naszych polityków wie, co się stało z Detroit, miastem niegdyś pełnym fabryk samochodowych, tętniącym życiem i nieustannie się rozwijającym, dziś rozkradanym przez związki zawodowe i roszczeniowe grupy żyjące z zasiłków (i przestępczości).

Wracając, cały projekt ma być kierowany przez administrację rządową, a nie samorządową, co na pewno zmniejszy ryzyko korupcji, ale z drugiej strony negatywnie wpłynie na poziom kontroli. Poza tym samorządy na pewno poświęcałyby więcej czasu i energii na coś, co dotyczy ich bezpośrednio.

Jestem nieco rozdarty w ocenie tego przedsięwzięcia. Dlaczego jest ono tak reklamowane i dlaczego przy tej okazji nagłaśniana jest osoba p.Jakuba jako syna, który wypełnia testament zmarłego tragicznie ojca, śp.Macieja Płażyńskiego? To, czy inicjator akcji ma czyste zamiary wyjdzie dopiero po dłuższym czasie, kiedy okaże się, czy wykorzysta on tę akcję w rozpoczęciu burzliwej kariery politycznej.

Sama inicjatywa jest bardzo pożyteczna, szczególnie, że daje szansę na skrócenie czasu oczekiwania na przyjazd Polaków do kraju. Jednak obawiam się, że uczyni się z nich "maszynki do głosowania" na tych, którzy dadzą im państwowe pieniądze za samo bycie w Polsce. Fakt, powinni być im wdzięczni za możliwość powrotu i ułatwienia, ale powinni mieć również obiektywny obraz sytuacji w Polsce i zawsze dokonywać świadomego wyboru (chociaż i tak obawiam się, że rozleniwieni, przyzwyczajeni do zasiłków, wraz wybieraliby socjalistów).


***
Wczoraj zacząłem praktyki w przedszkolu. Dzisiaj drugi dzień. Jako, że nie chodziłem do przedszkola, uderzył we mnie jakiś inny, bajkowy świat. Dzieciaki są cudowne, takie beztroskie, szczere i przyjazne... Aż nie chce się wierzyć, że każdy z dorosłych kiedyś taki był...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.