26 września 2010

Zmiana planów.

Dzisiaj chciałem napisać w końcu coś o religii, ale tak się złożyło, że wczoraj wieczorem dowiedziałem się, iż Pan Andrzej Melak postanowił umieścić mój wiersz o katastrofie pod Smoleńskiem (ładnie wydrukowany, zabezpieczony, podpisany moim nazwiskiem) na grobie swojego tragicznie zmarłego brata, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, śp. Stefana Melaka (na warszawskich Powązkach). Wiersz napisałem 14 kwietnia i już o nim zapomniałem, ale niedawno odkrył go mój tata i przesłał go mailem osobie, która w jakiś sposób się zna z p. Melakiem. Bardzo mi miło z tego powodu i co prawda nie lubię, jak ktoś grzebie w moich rzeczach, ale w tym przypadku wyszło chyba na dobre.

Wierszy napisałem w swoim życiu dość sporo i przyznam się, że większość z nich to raczej żartobliwe rymowanki. Ten jednak jest wyjątkowy, bo czułem, że musiałem go napisać. A zawsze, kiedy go czytam, pojawiają mi się łzy - nieważne, w jaki sposób miałbym się hamować. Chciałbym więc umieścić go na swoim blogu:


 

Kwietniowa erupcja


Nasz wieszczu i mój idolu, Adamie,
Uproś Panią, co swój tron ma w Częstochowie
I świeci w Ostrej Bramie,
Aby Twe przepowiednie, których rozumem pojąć nie mogę,
Dały Ojczyźnie siłę, kończąc straszną trwogę!
Kwietniowego poranka, dnia od lat mgłą zakrytego
Stalowy krzyż rozbił skorupę globu plugawego
Wybiła z krateru krwista lawa gorąca
Ze stu serc kwiatu Polski bijąca
Z tysięcy trupów obmyła mrok zaklęty
I świat wie już - to nie trupy - to Polskie Diamenty.

Zabrał więc głos człowiek z dalekiej ziemi,
Którego imię "czterdzieści i cztery":
"W dniu takiem i ja czuję się Polakiem".
Bo to wszystko nie przypadkiem jest, lecz ZNAKIEM.

I rozpłynie się mgła, rozejdą się szyki,
A po nich zostaną nie tylko guziki...


Nazajutrz jednak ostygnie skała,
Każdy z ochotą powróci do złego.
Gdzie ten szacunek, gdzie jest ta chwała?
Nie nauczyłeś się bracie niczego?

Potrzebna będzie kolejna tragedia,
By znów na dni kilka nastała jednia.
Tak wielu ludzi, szlachetnych osób,
Nawet sam Papież... w ten oto sposób
Nie doceniamy tego, co mamy,
Dla siebie będąc jak wrogie chamy.


Pamiętaj więc na zawsze, Polaku,
Że dano Ci tak wiele znaków,
Byś co dzień w swojej trzymał pamięci
Memento mori - pamiętaj... o śmierci...





Dla wyjaśnienia - "czterdzieści i cztery" to 44-ty prezydent USA. Jak widać, niestety był to wiersz proroczy, gdyż nawet śmierć Papieża, ani wielkie rocznice, ani nagła śmierć dużej części polskiej elity nie są w stanie połączyć Polaków na dłużej niż miesiąc. Ale czemu tutaj się dziwić - jak to napisałem 31 sierpnia - "Divide et impera"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W komentarzach na moim blogu panuje wolność słowa. Nie moderuję ich, chyba, że zawierają spam. Każdy może napisać szczerze to, co myśli.
Proszę przy tym o poszanowanie netykiety.